
Schrony we Wrocławiu: Gdzie się schować w przypadku ataku atomowego?
Współczesne zagrożenia, takie jak potencjalny atak nuklearny, choć wydają się odległe, budzą pytania o przygotowanie miasta na najgorsze. Gdzie we Wrocławiu znajdują się schrony? Ile osób mogą pomieścić? Czy są wyposażone i ich lokalizacje są jawne? Czy wrocławianie mogą spać spokojnie?
Historia schronów we Wrocławiu: Od Festung Breslau do zimnej wojny
Wrocław ma długą tradycję fortyfikacji, sięgającą czasów pruskich i niemieckich. W XIX wieku, jako Festung Breslau, miasto otoczone było pierścieniem umocnień – fortami i schronami piechoty – które miały chronić przed atakiem wroga. Podczas II wojny światowej Adolf Hitler nakazał budowę pięciu naziemnych schronów przeciwlotniczych, zaprojektowanych przez Richarda Konwiarza. Znajdują się one przy ulicach Grabiszyńskiej, Białodrzewnej, Ładnej, Ołbińskiej oraz na placu Strzegomskim (dziś Muzeum Współczesne Wrocław). Te żelbetowe konstrukcje, o ścianach grubości 1–2 metrów, mogły pomieścić od 200 do ponad 1000 osób – np. schron na placu Strzegomskim służył jako szpital polowy dla 1000 rannych.
Po wojnie, w czasach PRL, Wrocław – jako ważne miasto bloku wschodniego – zyskał kolejne schrony, tym razem projektowane z myślą o zimnej wojnie i zagrożeniu atomowym. Powstawały pod zakładami pracy, szkołami (tzw. tysiąclatkami), budynkami rządowymi i osiedlami mieszkaniowymi. Przykładem jest schron pod placem Solnym (dziś Movie Gate), który mieścił 200 osób, czy pod placem Nowy Targ, największy w mieście, zdolny pomieścić 1000 osób jako szpital polowy. W czasach PRL wiele z nich miało chronić przed opadem radioaktywnym i falą uderzeniową po wybuchu jądrowym.
Gdzie są schrony we Wrocławiu i ile osób mogą pomieścić?
Obecnie dokładna liczba schronów we Wrocławiu nie jest w pełni znana publicznie, ale inwentaryzacja Państwowej Straży Pożarnej z 2023 roku daje pewne informacje. W skali całego kraju zidentyfikowano ok. 2 tys. schronów atomowych na 300 tys. osób oraz 224 tys. miejsc doraźnego schronienia (MDS) dla 48 milionów. We Wrocławiu, z populacją ok. 670 000 (2025), szacuje się, że istnieje kilkadziesiąt schronów i setki MDS-ów – piwnic, parkingów podziemnych i tuneli.
Historyczne schrony Konwiarza mają łączną pojemność ok. 3–4 tys. miejsc, ale są dziś atrakcjami turystycznymi lub magazynami. Schron pod placem Nowy Targ (1 tys. miejsc) jest zalany wodą i niedostępny, a ten pod placem Solnym (200 miejsc) służy jako muzeum. Schrony PRL-owskie pod osiedlami, np. na Kozanowie czy Gądowie, mogły pomieścić od 50 do 200 osób każdy, ale ich liczba i stan są niejasne. Wiele popadło w ruinę lub zostało zaadaptowanych na inne cele. Nowoczesne obiekty, jak parkingi pod Galerią Dominikańską czy Hotelem Monopol, mogą pełnić rolę MDS-ów dla tysięcy osób, ale nie są schronami atomowymi.
Czy wrocławskie schrony są gotowe na atak?
Schrony atomowe powinny mieć filtry HEPA, zapasy wody (4 l/osobę/dzień), jedzenia (2000 kcal/dzień), leki, maski gazowe i sprzęt radiacyjny na co najmniej 14 dni. Niestety, większość wrocławskich schronów tego nie spełnia. Obiekty z czasów PRL, jak ten pod Hutą Szkła przy ul. Kołłątaja, zachowały jedynie relikty – stare maski, liczniki Geigera i puste beczki. Wentylacja jest zardzewiała, zapasy przeterminowane lub rozkradzione po 1989 roku. Schron pod placem Strzegomskim ma ściany i stropy, ale brak wyposażenia survivalowego.
MDS-y, takie jak piwnice czy parkingi, nie mają żadnej ochrony przed promieniowaniem – chronią co najwyżej przed falą uderzeniową. Jedynie hipotetyczne tajne bunkry wojskowe (np. w okolicach poligonu na Wzgórzach Trzebnickich) mogłyby być gotowe, ale ich stan jest tajemnicą. Bez modernizacji schrony we Wrocławiu nie nadają się do użycia w razie ataku nuklearnego.
Wrocław. Jawne czy tajne schrony? Dla kogo są przeznaczone?
Lokalizacje historycznych schronów, jak te Konwiarza czy pod placem Solnym, są jawne – wiele można zwiedzać. Schrony osiedlowe też są częściowo znane mieszkańcom, choć brak oznakowania utrudnia ich identyfikację. Państwowa Straż Pożarna udostępniła w 2023 roku aplikację „Schrony” (www.schrony.straz.gov.pl), gdzie wrocławianie mogą znaleźć MDS-y i schrony w swojej okolicy, ale dane są ogólne – np. „budynek przy ul. X” bez szczegółów.
Tajne pozostają obiekty wojskowe i rządowe. W czasach PRL pod Urzędem Wojewódzkim czy Komendą Wojewódzką Policji mogły istnieć bunkry dla elit i dowództwa, na kilkaset osób. ich istnienie jest prawdopodobne, ale nieudokumentowane publicznie. Historycznie schrony wojskowe (np. w bazach radzieckich) były dla armii, zakładowe dla kluczowych pracowników, a cywilne dla ludności – dziś priorytet mają zapewne władze i służby.
Czy wrocławianie mogą czuć się spokojni?
W razie ataku nuklearnego (np. 100-kilotonowej bomby na centrum) fala uderzeniowa zniszczyłaby 5 km², a opad radioaktywny skaziłby dziesiątki kilometrów. Schrony dla 3–4 tys. osób to kropla w morzu wobec 670 tys. mieszkańców. Aż 99% wrocławian nie miałoby gdzie się schronić. Porównując: Szwajcaria ma miejsca dla 114% populacji, Szwecja dla 81%, a Polska dla 0,8%. Wrocław nie odbiega od tej średniej – brak inwestycji po 1989 roku i likwidacja obrony cywilnej w 2004 roku zostawiły miasto bezbronnym.
Brak kampanii informacyjnych potęguje problem. Wrocławianie nie wiedzą gdzie szukać schronów, a aplikacja „Schrony” jest mało znana. We Wrocławiu nie ma metra jak w Warszawie, zostają piwnice i parkingi, niewystarczające wobec promieniowania. Bez narodowego programu budowy i edukacji mieszkańcy nie mogą czuć się bezpiecznie.
Perspektywy na przyszłość
Władze Wrocławia nie planują budowy nowych schronów – budżet na 2025 rok (ok. 7 mld zł) skupia się na infrastrukturze i kulturze, nie obronie cywilnej. Budowa prywatnych bunkrów (od 50 tys. zł) to opcja dla nielicznych. Potrzeba 5–10 mld zł i dekady, aby stworzyć schrony dla 20–30% mieszkańców Wrocławia, co na razie jest nierealne.
Schrony we Wrocławiu: (c) MojWroclaw.Wroclaw.pl / GR
Na zdjęciu: naziemny schron dla mieszkańców Wrocławia z czasów II wojny światowej
Zobacz też:
>
>